O mnie

Miłośnik wycieczek kolejowych oraz komunikacji miejskiej, który w wolnym czasie podziwia świat zza okna pociągu.

poniedziałek, 22 lutego 2016

Po białym torze

...czyli Polska-Słowacja-Austria-Niemcy-Czechy

  Na początku roku 2016 los mi zaczął sprzyjać. A mianowicie otrzymałem niespodziewany 12 dniowy urlop. Od otrzymania pisma z datą rozpoczęcia i zakończenia urlopu, miałem dwa tygodnie na opracowanie planu wyjazdu. Dużo nie myśląc wziąłem pod uwagę dwie kwestie : Zima i Kolej. Czyli jak zima to najlepiej spędzić ją w górach, a że górskie szlaki kolejowe robią na mnie największe wrażenie, więc spróbowałem połączyć obie rzeczy. Tym razem pierwszy raz wybrałem kraje bardziej cywilizowane od ostatnio odwiedzanych. Zmówiłem 5 dniowy bilet Interail, spakowałem plecak i w drogę. Swoją podróż rozpocząłem od słynnego "expressu" IC Odra z Wrocławia Głównego do Warszawy Centralnej.
IC Odra na stacji Wrocław Główny
  W niecałe cztery godziny byłem w stolicy. Do kolejnego pociągu miałem pięć godzin, które wykorzystałem na szwędanie się po Warszawie. O godzinie 21:10 odjechałem TLK Luna do Krynicy Górskiej. W składzie znajdowały się wagony do Przemyśla, Zagórza, Zakopane i  Krynicy.  Pomimo imponującej liczby wagonów na peronie wsiadła garstka pasażerów. Można powiedzieć, że był to pociąg widmo. W moim wagonie znajdowała się tylko jedna starsza kobieta, która przesiadła się do mojego przedziału  w obawie przed złodziejami. Nie było co narzekać. Miejsca do spania nie brakowało. Po krótkiej rozmowie, każdy się wygodnie rozłożył w przedziale i poszedł spać. Nad ranem pożegnałem się z towarzyszką mojej podróży, która wysiadła w Muszynie i po 30-stu minutach  dojechałem do końca trasy .
Stacja Krynica Górska o poranku
  




Krynica Górska- Stara Lubovna
  Krynice zastałem w prawdziwiej zimowej aurze.  Po trzech godzinach zwiedzania wsiadłem w  busa z Krynicy do Piwniczna Zdrój. Miejscowość, z której trzeba było przejść jeszcze trzy kilometry do granicy ze Słowacją. Następnie z miejscowości Mniszek złapać busa do Starej Lubownej, w której  odjeżdżają pociągi do Poprad-Tatry i  Plavec. Jeszcze kilka lat temu  do tej ostatniej miejscowości można było dojechać koleją z Muszyny, lecz pod koniec 2007 roku przejście zostało zlikwidowane. Po godzinie jazdy dojechałem do stacji Poprad-Tatry, w której musiałem się przesiąść do tzw Tatranska elekticka zeleznice. Kolej o prześwicie 1000mm, która  dociera do wszystkich ważniejszych miast znajdujących się u podnóża Tatr Słowackich.
Most kolejowy na rzece Poprad przed stacja Piwniczna Zdrój
Granica Polsko-Słowacka
Stacja Stara Lubovna


 Na stacji Poprad-Tatry, aby dostać się na peron kolejki do Starego Smokovca, trzeba przejść górnym przejściem dworca. Na peronie stal już szynobus do mojej ostatniej w dni dzisiejszym miejscowości. Przez cała podróż, wpatrywałem się w widok tatr o zachodzie słońca. Na miejsce dojechałem już o zmroku. Od razu poszedłem szukać swojego wcześniej zarezerwowanego noclegu. Temperatura na miejscu wynosiła minus 13 stopni, czyli nie zachęcała do wieczornych spacerków.  Czym prędzej się rozpakowałem i oporządziłem oraz poszedłem spać aby naładować siły na kolejny dzień.

Stacja Porad, peron położony w górnej części dworca.
Widok ze stacji Poprad na Słowackie Tatry
  U podnóża Słowackich Tatr spędziłem dwie noce, w pierwszy dzień pozaliczałem szlaki kolei TZE na całodziennym bilecie za 4 euro. Naprawdę warto było się przejechać tą koleją, na szczególną uwagę zasługuje kolej wąskotorowa ze stacji Strbske Pleso do Strba.
Stary Smokovec-Tatranska Lomnica-Strbske Pleso-Strba
Stacja Stary Smokovec
Wnętrze pociągu kolei TZE
Stacja Tatranska Lomnica z pociągiem do miejscowości Studeny Potok
Stacja Strbske Pleso

Kolej zębata do Strba

Stacja Strba, po lewej stronie perony kolei zębatej
 ...piękny dzień zakończyłem przy wieczornym delektowaniu się "Tatarskim Czajem".
Stary Smokoviec-Poprad Tatry-Bratyslava-Wiedeń
Kolejnego dnia musiałem się pożegnać z Tatrami i wyruszyć w dalszą podróż do Wiednia, z krótkim postojem w Bratysławie.
Poranny widok z pociągu na Słowacki Tatry
Dworzec kolejowy w Bratysławie






 Bratysława nie przypadła mi do gustu, smutne, ponure miasto, paskudny dworzec kolejowy- chyba najbrzydszy na jakim się do tej pory znalazłem. Jedyną dobrą rzeczą są połącznia kolejowe do pobliskiego Budapesztu-3 godziny oraz do Wiednia 1 godzina jazdy pociągiem.

Pociąg relacji Bratysława-Wiedeń
 ... i zaczęła się bajka
 O zmroku dojechałem do Wiednia, miasto którego piękna nie potrafię opisać. Dosłownie wszystko mi się podobało i zachwycało. Kolejne dwa dni spędziłem w stanie pełnym euforii oraz podziwu dla pięknej stolicy Austrii.
Wiedeński dworzec




 Wiedeń-Bruck/M-Leoben Hbf-Innsbruck
 Naładowany pozytywną energią, po pobycie w Wiedniu wyjechałem porannym pociągiem, przemierzającym szlak kolei Semmering.


Poranny pociąg jadący przez odcinek kolei Semmerig
 Linia została wybudowana w 1854 roku  jako pierwsza linia normalnotorowa w Europie w terenie górskim i jest wpisana na liste UNSECO. Na odcinku 41 kilometrów znajduje się 14 tuneli, 16 wiaduktów oraz 11 stalowych mostów. Całą trasę pociąg pokonuje liczne wzniesienia oraz łuki. Pogoda mi dopisywała, za oknem zaczęły się pierwsze widoki na łańcuchy górskie Alp. Zakończyłem swoją podróż na stacji Bruck/M. Następnie przesiadłem się w szynobus do Leonben, a stamtąd w pociąg jadący   do Zurychu. Dochodziła godzina 11, dopiero co pokonałem 1/3 dzisiejszej trasy, a już dostarczyła mi ogromnych wrażeń. Kolejny pociąg przemierzał białe, bajeczne Alpejskie krajobrazy.




Po 5 godzinach jazdy w magicznym krajobrazie dotarłem do Innsbruck tzw. stolicy Alp. Miasto idealne dla narciarzy, oraz ludzi lubiących górskie wycieczki. Oprócz bogatej oferty turystycznej można też dobrze pobalować. Kwiarenek, restauracji, pubów itp. nie sposób przeoczyć.
Innsbruck dworzec kolejowy



 Na Innsbruck przeznaczyłem tylko dwa dni, które okazały się za krótkie, aby zobaczyć wszystkie interesujące mnie okoliczne miejscowości i atrakcje.
Innsbruck-Garmich Partenkirchen-Zugspitze-Monachium
 Kolejnym celem moje podróży był tzw. Zugspitze, czyli kolej na lodowiec. Wyjechałem z Innsbrucka o 7 rano, pociągiem do Garmich Partenkirchen. Po godzinie jazdy byłem już na miejscu. Pierwsze co się rzuca w oczy to ogromna skoczna narciarka. Drugie to klimatyczna, zadbana miejscowość otoczona dookoła białymi szczytami.
  Dworzec kolej Zugspitze znajduje się naprzeciwko dworca normalnotorowego. Pociągi kursują co godzinę. Kupiłem bilet całodniowy, który jest ważny na wszystkie trasy oraz wyciągi w cenie 43 euro i zaczęła się moja kolejna przygoda. Mimo wczesnej godziny, frekwencja była ogromna. Większość podróżnych udawała się  na stoki z nartami przypiętymi na specjalnym stelażu/wieszaku, znajdującym się na zewnątrz pociągu.





 Na początku trasa wiedzie przez płaskie alpejskie hale. Lecz po przekroczeniu miejscowości Grainau zaczyna się kolej zębata oraz strome  wzniesienie. Pięć kilometrów przed stacją końcową pociąg wjeżdża do tunelu, na którego końcu, kończy swój bieg. Po niespełna dwóch godzinach pociąg pokonał około 2000 metrów wzniesienia.
 Stacja znajduje się na wysokości 2600 m.n.p.  Do szczytu pozostało mi 62 metry, które pokonałem w 5 minut jadąc kolejką linową. O widoku i wrażeniach ciężko jest napisać. Wszystko wyglądało jak jeden wielki obraz, z każdej strony widać ciągnące  się w nieskończoność górskie szczyty , rozlegające się na trzy kraje: Niemcy, Austrie i Szwajcarie.





 Po dwóch godzinach pobytu na lodowcu, wróciłem do Garmich-Partenkirchen i odjechałem pociągiem do Monachium. O zmroku byłem na miejscu. Dworzec kolejowy skojarzył mi się z PRL-em. Wewnątrz jeszcze jakoś wygląda, ale na zewnątrz można go porównać z gorszą wersją Warszawy Centralnej.

 Ze względu na to, że była to moja ostania nocka, do późnego wieczora spacerowałem po interesującej starówce.
Monachium-Praga-Wrocław


 O poranku wyjechałem bezpośrednim pociągiem ALEX do Pragi. Trasa również przebiegała przez malownicze krajobrazy. W czeskiej stolicy miałem dwie godziny postoju, podczas których wybrałem się do swojej ulubionej kolejowej restauracji "Vytopna".

Podsumowując wyjazd był bardzo udany i pełen fantastycznych wrażeń. Na pewno  powrócę do dalszego zaliczania szlaków kolejowych Europy zachodniej. Wszystko zależy od grubości portfela. Nie ma co ukrywać, że wyjazd był dość kosztowny, ale trzeba wiedzieć o jednym- "Podróże są jedyną  rzeczą, na którą wydajesz pieniądze a stajesz się bogatszy."