O mnie

Miłośnik wycieczek kolejowych oraz komunikacji miejskiej, który w wolnym czasie podziwia świat zza okna pociągu.

środa, 29 października 2014

Bilet Turystyczny+CZECHY

  W piątkowy wieczór, dzień przed pierwszym sierpniowym weekendem 2-3.08.2014 dowiedziałem się że mam dwa dni wolnego, korzystając z tego przywileju, oraz ładnej pogody zdecydowałem się na zrobienie dwóch kolejowych kółeczek. Pierwszym pomysłem jaki przyszedł mi do głowy był bilet TLK, ale po chwili przypomniałem sobie, że za dwa tygodnie bilet podróżnika będzie ważny przez trzy dni, więc wybrałem bilet turystyczny za 45zł, a żeby sobie trochę urozmaicić to na sobotę dodałem do tego +CZECHY za 19zł. Jeszcze wieczorem zaplanowałem trasę oraz zapisałem rozkład jazdy. Mój plan na pierwszy dzień podróży wyglądał następująco Wrocław-Trutnov-Haradec Kralove-Lethrad-Międzylesie-Wrocław. I tak pobudka o 4 rano, jakieś kanapeczki na drogę i lecę z ledwo co otwartymi oczami na dworzec. Na dworcu jestem lekko po godzinie 5, pociąg mam o 5:44 więc myślałem, że zdążę kupić bilet i zająć na spokojnie miejsce w pociągu. Nic bardziej mylnego. Przy samym wejściu na dworzec od strony dworca autobusowego ustawiła się zawijana kolejna do dwóch kas, wiec idę dalej z nadzieją, że w holu dworca będzie mniej ludzi. Okazało się, że wszystkie kasy z wyjątkiem dwóch wcześniejszych są nieczynne. Stanąłem w kolejce i spoglądałem nerwowo na zegar znajdujący się nad kasami. O godzinie 5:40 udało mi się kupić bilet, po czym pobiegłem do mojego szynobusa. Frekwencja w pociągu niebyła powalająca z łatwością znalazłem miejsce i rozpocząłem swoją podróż. Trasę w stronę Jeleniej Góry znam bardzo dobrze, więc się trochę przekimałem. Obudziłem się przed wjazdem do Wałbrzycha Miasto, po tej stacji pociąg opustoszał, została tylko garstka turystów. Pierwszą stacją po Lubawce po stronie Czeskiej jest stacja Kralovec, od której odbywał się dalszy remont trasy kolejowej do Trutnova więc wszyscy się przesiedliśmy w busa.
Przesiadka z szynobusa do busa 
 Zawsze mnie coś takiego wkurza jak muszę skorzystać z innego środka transportu, ale nic... do Trutnova dojechałem punktualnie o 8:50 kolejny zaplanowany pociąg miałem o godzinie 11:44, więc poszedłem do centrum miasta, które się znajduje pięć minut od głównego dworca kolejowego. Ciche i klimatyczne stare miasto bardzo skusiło mnie na śniadanie w jednej z restauracji. Byłem pierwszym klientem i od razu zamówiłem zestaw obiadowy z Knedlami, bo wiele razy byłem już w Czechach, a nigdy wcześniej ich nie próbowałem. Po chwili zjawili się kolejni klienci, byli to starsi ludzie, którzy z ranka pili browarka. Podobne zjawisko zauważyłem podczas mojej wizyty w Dreznie, gdzie ludzie w wieku +60 z rana delektowali się złocistym trunkiem. Bardzo mi się spodobała ta kultura picia. W Polsce uważani by byli za alkoholików, a tam jest to niczym nadzwyczajnym. Po posiłku również spróbowałem czeskiego piwka, po którym zapłaciłem około 20 zł za całość i udałem się na stację w celu porobienia kilku fotek.
 Trutnov centrum

Stacja Trutnov hln oraz autobus zastępczy 
Stacja Trutnov hln 
 Ze stacji Trutnov hnl przejechałem autobusem zastępczym do stacji Trutnov stred, z której odjeżdżają pociągi w kierunku Pragi oraz do mojej kolejnej miejscowości Haradec Kralove. Do odjazdu pozostała mi niecała godzina. Przespacerowałem się po stacji, gdzie spotkałem czeskiego miłośnika kolei, który tak jak ja robił zdjęcia przejeżdżającym składom. Chwile pofociliśmy i wsiedliśmy do pociągu zwanego motorówką.
 Zdjęcia podczas postoju na stacji Trutnov stred




 Motorówka do Haradec Kralove
 Wnętrze motorówki
   Odjechaliśmy punktualnie o godzinie 11:44. Po chwili rozbawił mnie napis nad wejściem do toalety "porucha" czyli nieczynna. Mój czeski kolega nie wiedział z czego się śmieje, więc próbowałem mu wytłumacz lecz z mizernym skutkiem. Przez całą podróż podziwiałem górskie widoki oraz pięknie zadbane małe stacje kolejowe. Przejeżdżając przez stacje Jaromer, zauważyłem trwającą imprezę z parowozem, później się dowiedziałem, że znajduję się tam muzeum kolejnictwa i odbywają się przejazdy z parowozem do Nachodu...nieco się zagotowałem po czym stwierdziłem-cóż nie można być wszędzie jednocześnie.Wziąłem kilka głębokich wdechów na uspokojenie, że wcześniej tego nie sprawdziłem.
 Stacje pośrednie podczas przejazdu szlakiem Trutnov-Haradec Kralove



  Do Haradec Kralove dojechaliśmy punktualnie o 12:58. Miałem tylko 7 minut na przesiadkę, więc się szybko pożegnałem z czeskim mikolem i przesiadłem się w kolejny skład do miejscowości Letohrad. Podobnie jak poprzedni pociąg była to czeska motorówka. Odjazd punktualnie o 13:05. Podróż odbyła się bez dodatkowych wrażeń. O godzinie 14:31 dojechałem na miejsce. W Letohrad stał już skład EN 57 Kolei Dolnośląskich, do którego przesiadła się grupa czeskich turystów, po chwili zostali wyproszeni przez załogę pociągu, która poinformowała, że nasz skład przyjedzie opóźniony. Ja wykorzystałem czas do odjazdu na obchody wokół stacji oraz fotki. Po jakiś 20 minutach przyjechał nasz pociąg z Pardubic opóźniony o 10 minut. Postój trwał nie dłużej niż jedną minute, po czym ruszyliśmy do oddalonego o 30 kilometrów Międzylesia.



 Nasza jednostka na stacji Letohrad
Widoczki ze szlaku Letohrad-Międzylesie 
 Cały przejazd koleją po czeskiej stronie jest bogaty w górskie widoki oraz zadbane stacyjki. W miejscowości Lichkov wysiadła z pociągu większa ilość osób. Do Międzylesia dojechałem bez wcześniejszego opóźnienia o godzinie 15:22. Tutaj zrobiłem sobie dłuższy postój,podczas którego odwiedziłem znajomych i wykąpałem się w basenie. Kąpiel po podróży w 30 stopniowym upale to coś czego potrzebowałem :)
Stacja Międzylesie 
 O godzinie 17:59 odjechałem jednostką EN 57 Kolejami Dolnośląskimi do Wrocławia. Po wyjechaniu z Międzylesia, nie można było zasnąć. Z jednej strony widać masyw śnieżnika,a z drugiej górskie klimatyczne miejscowości. Taki widok ciągnie się aż do Barda, gdzie według mnie kończy się najbardziej malownicza trasa. Do końca pozostało mi półtora godziny jazdy, które przeznaczyłem na sen. O godzinie 20:41 dojechałem do Wrocławia Głównego, w którym zakończył się mój pierwszy piękny dzień na bilecie turystycznym.

  WROCŁAW-LESZNO-OSTRÓW WLK.-KLUCZBORK-WROCŁAW.

  Dzień rozpocząłem od porannego wyjazdu  do Leszna pociągiem PR o godzinie 5:21. Pomimo generalnego remontu szlaku, bez żadnych problemów dojechałem na miejsce punktualnie o 7:48. Do kolejnego pociągu miałem ponad godzinę czasu, więc poszwędałem się po stacji. O 9:10 czyli 4 minuty po planowanym odjeździe, podstawił się mój szynobus do Ostrowa Wlk. Wyjechałem z Leszna z 10 minutowym opóźnieniem, ale nigdzie mi się nie spieszyło, więc to opóźnienie nie miało większego znaczenia. W pociągu frekwencja była znikoma, na początku największą ilością pasażerów była grupka nie dopitej młodzieży, która wysiadła dwie stacje za Lesznem. Dalsza część przejazdu minęła w ciszy i podziwianiu Wielkopolskich krajobrazów. Trasa była idealna na niedzielny wyjazd.



 Do Ostrowa przywitałem o  godzinie 10:47. Tutaj miałem prawie dwie godziny postoju, więc korzystając z pięknej pogody udałem się na zwiedzanie miasta. Zaraz po wyjściu ze świeżo odnowionego dworca atakują mnie miejscowi żule, którym dałem złotówkę, za którą byli mi niemiłosiernie wdzięczni. Kierując się cały czas na wprost doszedłem do rynku. Centrum bardzo zadbane i wydawało się spokojne.Jedno mnie zdziwiło, że wszędzie było pełno policji oraz straży miejskiej. Po chwili rozstawiał się wóz transmisyjny. W końcu dowiedziałem się że ma przyjechać prezydent Polski, który będzie rozdawał jabłka. Pomyślałem...fajnie może poczekam na jedno :) Ale czasu miałem coraz mniej, więc podobnie jak wczoraj odwiedziłem jedną z licznych restauracji na rynku. Zamówiłem podobny zestaw jak wczoraj z małym wyjątkiem, że zamiast knedli miałem ziemniaki do tego jedno piwko. Za całość zapłaciłem 25 zł i ruszyłem w kierunku dworca.




 Ratusz 
Kawiarenki na starym mieście w Ostrowie Wielkopolskim 
 Przy dworcu znajduje się pomnik parowozu Tki 3-120, na który przez chwilę zawiesiłem oko. Szkoda że nie pomyślano o jego odnowieniu, podczas wykonywania remontu dworca kolejowego.
Pomnik przy stacji Tki 3-120
 Chwile przed odjazdem mojego pociągu, zawitała do nas Poznańska czekoladka ze składem IR Pirania, jadąca z Częstochowy do Świnoujścia.
 IR Pirania wjeżdżający na stacje Ostrów Wielkoposki

  O godzinie 12:59 wyjechałem z Ostrowa Wlk jednostką EN 57 w malowaniu kolei wielkopolskich, jadącą z Poznania do Kluczborka. Po drodze załamała się pogoda i przeszła kilku minutowa burza, która na szczęście nie spowodowała opóźnienia. Na stacji w Kluczborku miałem tylko 10 minut na przesiadkę ale wszytko poszło zgodnie z planem i cały plan wycieczki wypalił w 100 procentach. Do Wrocławia dojechałem o 17:09. Podsumowując wyjazd bardzo udany najlepiej wypadł dzień pierwszy, ale kółeczko po Wielkopolsce także miało swoje plusy, szczególnie ciekawa trasa z Leszna do Ostrowa Wlk. W ciągu dwóch dni przejechałem 806 km. Koszty wycieczki: bilet 59 zł, dwa obiady z piwem łącznie 45 zł, wiec 104 zł za zajebiste dwa dni spędzone z pociągiem. Oczywiście do tego wszystkiego trzeba doliczyć wrażenia z podróży, których nie można ani wycenić, ani opisać.