O mnie

Miłośnik wycieczek kolejowych oraz komunikacji miejskiej, który w wolnym czasie podziwia świat zza okna pociągu.

piątek, 27 marca 2015

Wiosna na Morawach

 Wrocław - Opole - Głuchołazy - Tremesna ve Slezku - Jesenik - Hanusovice - Lichkov - Międzylesie 

 Minęły blisko dwa miesiące od ostatniego wyjazdu.  Dłużej już nie wytrzymałem. W końcu wziąłem urlop na żądanie i wyruszyłem na powitanie wiosny u naszych sąsiadów na Morawach. Plan tego kółeczka miałem zapiany jeszcze w styczniu, lecz cały czas coś mi przeszkadzało w jego realizacji. Trasę rozpocząłem od porannego pociągu Regio odjeżdżającym o 5:23 z Wrocławia do Opola, gdzie dokupiłem do mojego biletu turystycznego, bilet Czechy +, który jest sprzedawany tylko w dniu wyjazdu. Po kilku minutowej przerwie czekał na mnie bezpośredni szynobus Kolei Opolskich do Głuchołaz, którym odjechałem punktualnie o 7:23.
Słoneczny poranek w Opolu stworzył odpowiedni klimat na pierwszy dzień wiosny.
 Ludzi w pociągu jak na lekarstwo. Ciężko się temu dziwić skoro prędkość przejazdu wahała się między 40 a 50 km/h. Dopiero dwie stację przed Nysą wsiadło więcej podróżnych. którzy jechali do ów stacji. Po dwóch godzinach jazdy, o 9:23 wysiadłem w Głuchołazach, a wraz ze mną dwie osoby. Pociąg kontynuował jazdę do Miasta, lecz ze znikomą frekwencją. Tutaj miałem godzinę oczekiwania na pociąg do Tremesny ve Slezsku. Pokręciłem się po stacji, poszedłem w kierunku magazynu kolejowego, przy którym stały dwa składy cystern oraz nawiedzona babka, która mnie opierdzieliła żebym tam nie podchodził. Wokół mnie nikogo nie było, ani jeżdżących pociągów, ani ludzi, to przyczepiła się do mnie. Przemilczałem tą sytuacje i grzecznie wróciłem na stacje. I tak w promieniach wiosennego słońca i panującej ciszy przeczekałem na swój Vlak.





Magazyn towarowy oraz wyjazd w kierunku Czech i stacji Głuchołazy Miasto 
 O godzinie 10:20 wyruszyłem na odwiedziny Czeskiej stacji wąskotorowej .Na stacji Tremesna również panowała cisza oraz totalny brak żywej duszy. Przeszedłem na drugą stronę budynku, po której odjeżdżały pociągi wąskotorowe do miejscowości Osoblaha. Przy peronie stał już podstawiony skład. Nieco byłem zdziwiony z tego powodu, ponieważ byłem przekonany, że wąskotorówka kursuje tylko w wybrane dni w roku. Po chwili zauważyłem jakiegoś faceta, który kręcił się po stacji. Spróbowałem do niego zagadać łamiąc język Polski na Czeski "czy pociąg dzisiaj jeździ". Na szczęście okazało się, że to był Anglik, który przyleciał specjalnie po to, żeby się przejechać tą wąskotorówką. Do odjazdu jego pociągu pozostało pół godziny,czyli tyle samo co do mojego. Czas spędziliśmy na rozmowie w trakcie, której okazało się, że nocuje w tej samej  miejscowości, do której teraz będę zmierzał. Udzielił mi kilka informacji co można tam robić, następnie pożegnałem się z Anglikiem, który był jedyną osobą w pociągu wąskotorowym. O jednakowej porze miał również odjazd mój pociąg do miejscowości Jesnik. 
 Widok stacji na wyjazd w stronę Głuchołaz
Lokomotywa wąskotorowa numer 705916 z 1958 roku oczekuje na odjazd do stacji Osoblaha
 Szlak kolejowy prowadził przez piękne pagórkowate tereny przygraniczne. O godzinie 12:42 dojechałem na miejsce. Tutaj miałem 4 godziny postoju. Miejscowość Jesenik jest uzdrowiskiem, które ma w sobie do zaoferowania wiele pieszych wycieczek w okoliczne góry. W planie miałem zrobienie sobie jakieś wycieczki, lecz skorzystałem z porady Anglika, który udzielił mi informacji o tutejszym mały browarze.
 Stacja Jesnik z widoczym "nurkiem"

 Wyjście ze stacji w kierunku centrum miasta
 Po wyjściu ze stacji jest mapa z rozrysowanymi szlakami, lecz ja podążyłem swoim szlakiem. Czyli prosto w dół w kierunku centrum, następnie lekko w lewo i dotarłem na miejsce. Browar otwierali o 14, do której zabrakło mi 10 minut. Przeczekał i dzięki temu byłem pierwszym klientem. Wewnątrz browar przypominał mi bardziej kawiarnie niż pijalnie piwa. Do wyboru były trzy rodzaje piwa o pojemności 0,5 l w cenie od 27 do 37 koron ( 4 a 5,5 zł ). Cena była uwarunkowana od mocy alkoholu :). Skosztowałem każdego z osobna i powiem, że mógłbym pić do zamknięcia knajpy. Z każdym kolejnym łykiem piwa pojawiało się coraz więcej ludzi, także z Polski. 
Niepozorna droga do "źródełka mocy"
 Piwo Jesenik: zajbiste w smaku, zero mułu, zero szczochów, po prostu genialne. 
 Po godzinie 15 opuściłem minibrowar i spacerowałem po miasteczku. Zwiedziłem Rynek, pobliski Kościół, oraz Gotycką Twierdzę na Wodzie, w której mieści się Muzeum Historii Ziemi Jesenickiej. Wprawdzie wody nie było, ale miło spędziłem tam resztę czasu. Były to chyba jedyne atrakcje, poza oczywistymi górskimi wędrówkami.

 Ratusz
Twierdza wodna z XIII wieku przebudowana w XVIII wieku na Zamek 
"Motorówa" do stacji Zabreh na Morave
 O 16:54 miałem odjazd mojej "motorowy" do stacji Hanusovice. Zaraz po wyjeździe z Jesenika zapadał zmrok, który umożliwił obejrzenie zachodu słońca w górskim krajobrazie. Przejeżdżając przez ten szlak kolejowy pociąg wije się jak wąż, pokonując przy tym liczne wzniesienia oraz tunele.W Hanusovicach miałem 3 minuty na przesiadkę. Na stacji oczekiwały jeszcze 3 wagony motorowe rozjeżdżające się w różnych kierunkach Czech.
 Stacja Hanusovice
Moja "Motorówa" oraz szynobusy oczekujące na pasażerów 
 Mój miał odjazd o 18:02 do stacji Lichkov, na której spędziłem godzinie czekając na nasz zespół trakcyjny EN57 jadący z Usti nad Orlicy do Wrocławia Głównego. Na szczęście noc spędziłem u znajomych w Międzylesiu. I tak pełny pozytywnych wrażeń skończyłem pierwszy dzień na Morawach.

Międzylesie - Lichkov - Hanusovice - Bludov- Olomouc -Krnov- Głuchołazy - Wrocław 

 Kolejnego dnia pogoda nie była już tak przyjemna jak poprzednio. Od rana padał deszcz i wiał zimny wiatr. Mimo tego rozpocząłem swoją podróż od porannego wyjazdu o godzinie 9:06 ze stacji Międzylesie do Lichkova. Na samym początku miałem problem z zakupem kolejnego biletu Czechy+.Na stacji w Międzylesiu wszystkie kasą są nieczynne a czeska obsługa pociągu, która przejmuje tutaj służbę nie ma takiej opcji sprzedaży. Jedyną szansą było poproszenie Polskiej obsługi o wydanie biletu. Pociąg miał tylko dwie minuty przerwy, szybko podbiegłem do czoła pociągu, zagadałem do konduktora i się udało :) Rozpocząłem kolejny dzień na Morawach. W Lichkovie miałem dwie minuty na przesiadkę, ale po wczorajszym dniu siedziałem spokojnie wiedząc, że wszytko na siebie czeka i nie ma problemu ze skomunikowaniem Czeskich pociągów. A tu niespodzianka. Zaraz po zajęciu miejsca w szynobusie jadącym do Hanusovic konduktorka oznajmiła mi, że odjeżdżamy za 20 minut. Trochę się wkurzyłem, bo na kolejną przesiadkę miałem 7 minut. Po około 15 minutach przyjechał pociąg z Usti nad Orlcie, z którego wyłoniła się grupka Czeskich emerytów, na których czekaliśmy. W końcu ruszyliśmy z punktualnym 20 minutowym opóźnieniem. Widoki za oknem stłumi moje nerwy, a przebijające się słońce wróżyło polepszenie złej aury.
 Wysiadłem na stacji w Hanusovicach i nie wiedziałem zbytnio co dalej...Mój następny pociąg, którym miałem dojechać do miasta Olomouc odjechał punktualnie, więc klapa. Na stacji stał tylko jeden szynobus , do którego podszedłem i zapytałem stojąca na peronie konduktorkę czy jedzie w moim kierunku. Okazało się, że nie ma problemu. Szynobus jedzie do stacji Bludov a stamtąd jest skomunikowanie z pociągiem do mojej stacji. I faktycznie tak było. Genialna przesiadka do "Nurka" i godzina jazdy po szlaku kolejowym jakości naszej CMK lub lepiej. Pociąg dosłownie sunął jak po szkle. W końcu o godzinie 11:27 dojechałem na miejsce. Przyjechałem pół godziny później niż planowałem. Pozostało mi tylko półtorej godziny do kolejnego pociągu. Stare miasto jest oddalone od dworca około 30 minut drogi. Mój plan na zwiedzanie i tak był napięty, więc ograniczyłem się do zwiedzenia dworca kolejowego. Wkurzyłem się tym faktem, bo miasto ma wiele do zaoferowanie, wspaniałą architekturę i wiele zabytków. Cóż trzeba będzie tutaj jeszcze wrócić i zawitać na dłużej.
Wejście główne do stacji
Mój Vlak z Bludova na stacji Olomouc 
Stacja Olomouc wraz z komunikacyjnym węzłem przesiadkowym 
 Wnętrze stacji
Tramwaj "L-ka" na przystanku przy stacji Olomouc 
 O godzinie 13:07 wyjechałem z Olomouc "motorówą" do stacji Krnov, gdzie miałem przesiadkę w pociąg do Głuchołaz, do których dojechałem punktualnie o 15:55. Tutaj musiałem kontynuować swoją podróż busem. Lecz żeby jeszcze nie oddalać się od kolei chciałem dojechać do Nysy i stamtąd złapać szynobus do Opola. Przyśpieszyłem kroku, żeby zdążyć na dworzec autobusowy znajdujący się przy stacji Głuchołazy Miasto. Na miejscu pojawiłem się o 16:20 czyli 10 minut przed planowym odjazdem mojego busa. Szukałem jakiegoś rozkładu jazdy lecz poszukiwania okazały się bez celowe. Na poszczególnych słupkach przy "peronach" widniały tylko rozkłady jaz PKS-u. Wybiła godzina mojego odjazdu i nic...można powiedzieć witaj w Polsce...zebrała się grupa osób, do których podszedłem i zapytałem o mojego busa. Okazało się, że się zawsze spóźnia 15-20 minut. Więc dalszy plan kontynuacji mojej podróży uległ w gruzach. O godzinie 16:45 odjechałem z Głuchołaz busem przypominającym marszrutki w Gruzji.
Mapka ze zaznaczonymi przejechanymi szlakami
 Podsumowując zaliczone szlaki kolejowe uważam za najpiękniejsze ( zaraz po Norwegii) jakie do tej pory zwiedziłem. Wyjazd na pewno trzeba będzie powtórzyć, najlepiej latem lub zimą. Zaliczyć wąskotorówkę w Teremsne ve Slasku oraz zwiedzić miejscowość Olomouc.